Dwie twarze



Przez miesiąc było dobrze. Sinusoidy, które kazał robić mi terapeuta, były na stałym poziomie. Punkt zero. Nic wyżej, nic niżej. Praktycznie mogłem zaprzeczyć istnieniu jakiejkolwiek choroby mentalnej, a przy okazji zrzucić winę na przewrażliwionych lekarzy, którzy bawią się ludzkimi umysłami (bo zawsze ktoś musi być winny, nigdy ja). Myliłem się. To gówno wciąż gdzieś tkwiło. Ukryło się w ciemnym kącie myśli i z szyderczym uśmiechem czekało, aż osłabnę, stracę kontrolę, a co najważniejsze: poddam się stwierdzeniu, że w rzeczywistości nie jestem chory. Nadzieja to suka, a najgorsze w niej było to, że nigdy nie odpuszczała.


Stanąłem na szynach, wyciągnąłem ręce w bok i uśmiechnąłem się szeroko do maszynisty, pragnąc mu przekazać, że chcę umrzeć, więc nie musi płakać za przypadkowo rozjechanym człowiekiem.
Dookoła słyszę krzyczących przechodniów. Matki zasłaniają dzieciom oczy. Ktoś nawet zapłakał, choć nie bardzo wiem, dlaczego. Jeszcze tylko chwila i po moim istnieniu zostanie krwawa plama. Przyjmuję śmierć z otwartymi ramionami, ale ona mnie zdradza, śmieje mi się w twarz, skręca na inny tor życia.


[3] Niedospany, zrozpaczony, gotowy na śmierć


Sny to małe, podgryzające kostki podświadomości suki, których nie kopniesz w wyimaginowane dupska, bo zanim o tym pomyślisz, po prostu się rozpłyną. Nienawidziłem ich z całego mojego skamieniałego, prehistorycznego serca. Sprawiały, że chciałem żyć w pustce, pozbawiony podświadomego rozważania na temat swoich mankamentalnych lęków. Sprawiały, że chciałem wynaleźć maszynę na zobojętnianie nocnych wizji, opierających się na realnych myślach. Sprawiały, że chciałem umrzeć.

[4] Schorowany, umierający, zmotywowany

Jeżeli istniała jakaś nadludzka forma życia (ewentualnie niebytu), która stworzyła piekielną porę roku, jaką była jesień, przysięgam, że kiedy nadejdzie mój dzień (a niewątpliwie może nadejść już dziś), zużyję jeden z niewykorzystanych dotąd pomysłów na samobójstwo, zamieniając go uprzednio na morderstwo innej istoty. Czy niebieskiej, czy szarej, miałem to w dupie. W tej sytuacji liczyła się upragniona zemsta oparta na skutecznym działaniu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz