Era
społecznego ogłupienia, czyli jak dobrowolnie zostać idiotą
Jeszcze do niedawna
twierdzono, że wraz z rozwojem cywilizacji wzrasta iloraz inteligencji ludzi.
Do XX wieku wydawało się to prawdą. Efekt Flynna, poparty psychologicznymi
badaniami na IQ, dowodził coroczny przyrost inteligencji wśród mieszkańców
całego globu aż o 0,3 punktu rocznie. Można to zrzucić na karb rozwoju
technologicznego, w końcu wiedza stała się ogólnodostępna. W tym miejscu
należałoby jednak zadać pytanie: czy ludzie właściwie korzystają z nowych
zasobów informacyjnych, którymi obdarza ich świat? A może następuje powolne
zniekształcanie wiedzy i rozleniwienie komórek mózgowych?
Obecnie Efektu Flynna nie da się potwierdzić, a im dalej w nowoczesność,
tym więcej obserwacji przekonuje nas o tym, że głupota zaczęła dominować nad
społeczeństwem. Oto technologia staje się krzyżem na grobie naszej niknącej
inteligencji. Dowody? Nawet kilka. A teraz zanurzmy się w głębokim,
mętnym oceanie społecznego zaciemnienia umysłów.
Stań
się idiotą challenge – czyli o tym, jak zrobić sobie kuku na wizji
Wszyscy znamy challenge,
które oznaczyły ścieżkę sławy na światowej scenie YouTube’a już kilka lat temu.
W większości są to nieszkodliwe dla przeciętnych „użytkowników życia” wyzwania,
które polegają na zrobieniu czegoś nieco szalonego, może niecodziennego, ale
zdecydowanie o znikomym poziomie niebezpieczeństwa. Zdarzają się jednak liczne
wyjątki od reguły. Bo jak najłatwiej zostać sławnym? Robiąc z siebie idiotę (a
w niektórych przypadkach: kalekę). Ostatnio bardzo popularnym wyzwaniem
sieciowym stało się… Deodorant Spray
Challenge. Zabawa polega na rozpylaniu dezodorantu na skórę drugiego
człowieka tak długo, jak to tylko możliwe. Efekt? Odmrożenia, oparzenia,
martwica skóry, a przy tym i zwiększenie światowego wskaźnika głupoty. Inne
przykłady to chociażby sławny Corn Drill
Challenge polegający na nałożeniu kukurydzy na wiertarkę i zjedzeniu jej
(niepolecane dla osób o słabych zębach), czy chociażby Bleach challenge, który polega na wypiciu chemicznego środka, jakim
jest wybielacz (niepolecane dla osób o słabym żołądku).
Selekcja naturalna
działa? Oczywiście.
Samodiagnozowanie
– wujek Google rusza na pomoc!
Czy dostrzegłeś u
siebie niczym niewytłumaczalne wahania nastrojów? Za często się denerwujesz,
płaczesz i boisz się nawet własnego cienia? Męczysz się przy wchodzeniu po schodach,
masz ciągłe rozwolnienie i nikt cię nie kocha? O nie, czy leżysz w takiej samej
pozycji na łóżku, jak ta dziewczyna na zdjęciu z artykułu? Nie ma wątpliwości –
to depresja! Ewentualnie rak, ponieważ złote przysłowie Internetu mówi: „Jeżeli
istnieje choroba, której nie możesz samoczynnie zdiagnozować, to na pewno jest
rak”. Co zamierzasz z tym zrobić? Bo na pewno nie pójść do lekarza. Tylko
pamiętaj, że trumny są drogie, a rak postępuje z ludźmi szybko!
Uwolnić
gluten! On też ma uczucia!
Nie od dzisiaj wiadomo,
że niektóre organizmy robią psikusy i stwierdzają, że wyprą dany składnik z
ludzkiej diety. Tak samo bywa z glutenem. Ale czym się przejmować? Teraz jest
wielkie bum na dietę bezglutenową. Internet aż huczy od artykułów, które
przekonują ludzi do tego, że jest cichym zabójcą, skrywającym się potajemnie w
produktach zbożowych. Ludzie chorzy na celiakię nie mają się o co martwić! Co
napędziło rynek do tworzenia pudełek z przekreślonym na zielono kłosem? – Moda
na bycie zdrowym. Padło hasło: „Gluten szkodliwy!”, „Gluten wywołuje depresje!”,
„Gluten wywołuje nowotwory!”, „Gluten wywołuje wszystko, co złe!”, „Gluten
sprawi, że staniesz się grubasem!”, dlatego z przerażeniem oglądajmy wszystkie
sklepowe pudełka, a potem narzekajmy kasjerce, że bezglutenowych produktów to
tutaj jak leku na raka.
A teraz wszyscy
wychodzimy na ulicę i krzyczymy: uwolnić gluten!
Główna
przyczyna ubożenia inteligencji? Szczepionki!
Bo chodzi o to, że za
granicą to jest tak, że moja znajoma miała dziecko, które wcześniej gaworzyło,
a po szczepionce przestało. A inna znajoma to miała tak, że jej dziecko
zachorowało na autyzm po szczepieniu! I to dwa dni później! Na pewno chodzi o
szczepionkę, bo lekarze temu zaprzeczali, a jak lekarze czemuś zaprzeczają, to
na pewno mają coś do ukrycia. Na przykład jakieś tajne stowarzyszenie
Szczepionkowego Zarażania Dzieci Autyzmem, na którego czele stoi Adolf Hitler
ukryty na księżycu. To spisek przeciwko światu! Nie dajmy się! Bądźmy wierni
naszym POTWIERDZONYM NAUKOWO przekonaniom! A tak w ogóle to my jesteśmy tutaj
tylko po to, żeby trochę powalczyć, wkręcając ludziom, że chcemy wyłącznie jasno
określonych zasad szczepienia, a na koniec zapłacić 10 tyś. grzywny, bo w sumie
mamy trochę pieniędzy na zbyciu. Hej, a może chcesz darmowy szczep odry?
Poszukiwany:
niebezpieczny gang warzyw i owoców robiący sieczkę z mózgu
Kto z nas nie słyszał o
akcji związanej z Biedronkowymi Świeżakami? Te małe, niczym niewyróżniające się
od reszty pluszaków, warzywa i owoce, opanowały całą Polskę. Rodzice wręcz
zabijali się o to, żeby zdobyć limitowaną, jedyną w swoim rodzaju Borówkę Basię
(pierwsze miejsce w internetowym rankingu popularności wśród klientów) czy
Bakłażana Błażejka. Akcja w początkowym założeniu miała na celu promowanie
zdrowego jedzenia owoców i warzyw wśród dzieci (w zamyśle: zrobienie sieczki z
mózgu potencjalnym klientom Biedronek, którzy wydadzą 600 zł w markecie tylko
po to, aby ich dzieci były zadowolone). Świeżaki przeniosły się również na
internetową arenę, gdzie utworzył się prawdziwy czarny rynek. Jak się okazuje,
jeszcze niedawno Świeżaka można było uczciwie wymienić na seks, a kiedy jakiś
cwany rodzic poruszył serca posiadaczy tych maleńkich, całkowicie niejadalnych
warzyw i owoców, mógł dostać Świeżaka na „horom curke”. To był również dobry
czas dla potencjalnych oszustów, którzy zamiast sławnych maskotek wysyłali
kupującym świeże (lub mniej świeże, w zależności od tego, jak w danym okresie
sprawowała się Poczta Polska) warzywa i owoce. Od czego zależał fenomen
Świeżaków? Być może dowiemy się tego w trzeciej części sławnego komediodramatu
zatytułowanego: „Gang Świeżaków 3”.
Przeczytaj
ten esej i roześlij go do 5 osób, inaczej umrzesz w ciągu 24 godzin
Wydawałoby się, że
popularne łańcuszki rozsyłane drogą internetową przez wyjątkowo znudzonych
użytkowników Gadu-Gadu czy innej Naszej Klasy, to już przeszłość, kto tak
jednak myśli, widocznie ma całkiem cywilizowanych znajomych, a jego życie w
sieci jest przez to wyjątkowo nudne. Musimy pamiętać, że pewne zjawiska
sieciowe są jak ludzie – choć się starzeją, nie znaczy, że od razu umierają.
Łańcuszki opanowały teraz Facebooka. Bardzo popularnymi i równie głupimi są te,
które nawiązują do śmierci – musisz się ich strzec, ponieważ jeżeli skończysz
czytać makabryczną opowieść o Eustachym i Grażynie, małżeństwie przywołującym
duchy, gdzie zjawiła się blada dziewczynka, która ich zabiła, będziesz musiał
przesłać tę wiadomość do wszystkich swoich znajomych, żeby uniknąć klątwy ciążącej
odtąd nad twoją skalaną duszą. Chcesz to zlekceważyć? O, masz tutaj listę osób,
które już zignorowały ten łańcuszek! Umarli – i to na śmierć!
Łagodniejsza wersja
popularnych łańcuszków? Łańcuszki szczęścia. Jeżeli chcesz mieć dobry dzień,
prześlij tę wiadomość do 10 osób! Jeżeli prześlesz do 9, to pamiętaj, zupełnie
nic się nie stanie, a chyba chcesz być jeszcze kiedyś szczęśliwy?
Skąd się biorą
łańcuszki i dlaczego ludzie wciąż je sobie przesyłają? Nie wiadomo, a jeżeli
nie wiadomo o co chodzi, to zapewne chodzi o… głupienie społeczeństwa.
Ewentualnie o niebezpieczne klątwy ciążące nad ludzkim życiem i Krwawą Mary,
która przyjdzie do ciebie jutro w nocy o tej samej godzinie, jeżeli nie
prześlesz tego eseju dalej. Na co czekasz?
Poradnik
dobrego wychowywania dzieci – punkt 1: zajmij się sobą, dziecku daj tablet
Internet od dłuższego
czasu trąbi, że relacje międzyludzkie upadają na rzecz wirtualnej
rzeczywistości. Teraz ludzie wolą zakopać się pod kołdrą i scrollować
Facebooka, niż wyjść do realnych znajomych i wejść z nimi w refleksyjną
pogawędkę. O ile dla starszego pokolenia nie stanowi to wielkiego zagrożenia,
tak dopiero rozwijające się organizmy, mogą surowo za to zapłacić, a wszystko
dzięki mądrym „madkom i ojcą”. Naukowcy udowodnili, że zbyt częste korzystanie
z urządzeń elektronicznych typu smartfon czy tablet, do których użytkowania
potrzebny jest dotyk, sprawia, że dzieci po pierwsze się uzależniają, a po
drugie: gorzej funkcjonują, jeżeli chodzi o motorykę ciała – ekrany dotykowe
nie są bowiem w stanie wykształcić u dzieci mięśni koniecznych do rysowania czy
pisania. Na co wówczas zrzucą winę troskliwi rodzice? Na wszystko, tylko nie na
siebie – dobrze sprawdzi się tutaj globalne ocieplenie czy powstawanie dziury
ozonowej, ponieważ mądrze to brzmi. A teraz uśmiechnij się, przekaż Brajankowi
tablet i idź napić się zimnego piwa.
***
To tylko kilka z
licznych przypadków chorób społecznych, na które cierpi teraz świat. Możemy domniemywać,
czego przyczyną jest powolne, umysłowe zubożenie, choć większość winy i tak
możemy zrzucić na technologię oraz jej rozwijające się w złą stronę komponenty.
Niestety, technologia nie jest człowiekiem, aby móc ją ukrzyżować albo spalić
na stosie jak średniowieczną wiedźmę.
W dobie dzisiejszych
czasów, ochrzczonych erą głupienia, powinniśmy przystanąć w miejscu i choć na
moment zastanowić się, czy wśród głoszonych internetowo poglądów nie znajduje
się coś, co mogłoby się okazać niezgodne z prawdą. Nie podążajmy ślepo za
tłumem – myślmy, sięgajmy do właściwych źródeł, dyskutujmy, nie dajmy się
omamić mediom. Wykonujmy wymyślne, ale bezpieczne wyzwania, jedzmy gluten,
jeżeli nam wolno, diagnozę powierzajmy prawdziwemu lekarzowi z krwi i kości, a
także chrońmy własne dzieci, nim zatroszczy się o nie odra lub krztusiec. Niech
płynna nowoczesność zmierza nurtem naszych własnych decyzji, a nie decyzji
szeroko rozumianego marketingu na głupotę.
Albert Einstein
powiedział kiedyś: „Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat oraz ludzka
głupota, choć nie jestem pewien, co do tej pierwszej”. I tym pozytywnym, choć
gorzkim akcentem, zakończmy rozważania na temat ery rozwijającej się
zubożałości rozumu. Pozostaje nam liczyć na to, aby nie pochłonęła nas
wszystkich bez reszty.
Hej!
OdpowiedzUsuńNie fziwie się, że Twoja prowadząca tak powiedziała - powinnaś zająć się esejami na poważnie, bo świetnie Ci to wychodzi!
Całkowicie zgadzam się ze wszystkimi przykładamy głupienia, do tego ta nuta goryczy, która czai się między słowami, bardzo mi się podoba. Genialne.
Pozdrawiam.