W sumie zdjęcia już dawno siedziały w poście i czekały na opublikowanie i parę dodatkowych słów ode mnie. Tak, przyznaję, brakuje mi czasem mojego lifestyle'owego bloga. Zazwyczaj wyżywam się wstawiając zdjęcia na Instagrama, ale to czasem i tak za mało (jak na mnie). Od dzieciaka jestem maniakiem robienia zdjęć (tak, wciąż mam swój pierwszy, czeski aparat w szafce. Dobra, mam też taki jednorazowy z którego zdjęć nigdy nie wywołałam LOL, ciekawe co tam jest). Na dole ostatnie nowości. Trochę kupionych książek i prezentów od chłopaka, który wrócił z USA. No i kwiatków z pola, bo... bo się wstydziłam robić swoim rzeczom zdjęcia to udawałam, ze kwiaty mnie tak interesują *typowa ja nie na swoim terytorium*. No, to co? Goł! Myślę, że od czasu do czasu wstawię tu jakąś notkę z serii: życiowo/pierdołowo/zdjęciowo.
Właśnie czytam. Kocham Kella po pierwszych stu stronach.
"Never never" kupione we Wrocku podczas przesiadki. Zamówiłam jeszcze OSTATNI egzemplarz "Korony w mroku", jaki gdziekolwiek na interntach był (bo w empikach i księgarniach NIE BYŁO), ale mieli opóźnienie w wysyłaniu, bo jakieś tam szkolne podręczniki i po tygodniu wciąż jej nie mam LOL. Pozdro.
Komiks o "Harley Quinn", którego jeszcze nie skończyłam, bo miałam tysiąc innych rzeczy do zrobienia. Hej ho! Kocham Harley.
Puddin!
Matko, jestem taką cholernie wielką fanką Sailor Moon. Oglądałam wszystkie serie z trzy razy. TRZY RAZY. No i teraz czekam na kolejny sezon Sailor Moon Crystal c: z kim się utożsamiam? Oczywiście, że z Usagi. Fajtłapowatość level hard.
Tsuki ni kawatte, oshiyoki yo!
Czarne łapy jako dobre tło do zdjęć. Mrocznie.
Kubek z Hello Kitty, który na razie robi za wazon dla różyczek. Jeszcze niczego z niego nie piłam, ale... rozmiar jest pokaźny. Będzie dużo herbatki!
Matcha! Jeszcze nieotworzona. Otworzę jak kupię cały zestaw do ceremonii herbacianej, a potem nauczę się robić herbatę jak pan z Czasnaherbatę we Wrocku. Będę
Szklana figurka z misiem, który chwyta bujającą się na księżycu gwiazdkę *__*
Nie używam zbyt dużo pomadek, ale... nie narzekam na te cudowne pokebole. Mogę się smarować miętą i czuć Nathiela.
I cały zestaw. Nie robiłam osobnego zdjęcia słodyczom, bo oczywiście szybko połowę z nich wpierniczyłam. Cała ja. Dupa rośnie.
A tu zaczyna się ta cudownie nieśmiała seria kwiatów. To się pobawiłam na trybie manualnym i nieźle się nawkurzałam. Weź zmień pozycje o kilka centymetrów i już wszystkie ustawienia szlag bierze.
Różyczka herbaciana. I to skradanie się i szturchanie chłopaka, żeby potajemnie mi zerwał kilka róż, ale ciii, nikt tego nie widział.
Kocham róże. Matko.
Jedno z moich ulubieńszych zdjęć. Ta kulka je tak ładnie ubarwia!
Bo nie ma to jak niebieskawa trawa. I pomyśleć, że wyszło tak... w sumie przypadkiem, bez większej przeróbki. A może to mój laptop graficznie świruje?
Niebiesko wersja druga.
Słonecznie.
To na tyle ze zdjęć. Nie przewiduję na razie notek zdjęciowych, chyba, że... może w Norwegii coś mi się uda fajnego napstrykać. Na razie za dużo się dzieje i tonę w zaległościach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz